logo Rzeczy które mają znaczenie, Podaj.to dalej!!

Znalazła kotka który był w fatalnym stanie, gdy mu pomogła stało się coś co złamało jej serce

Oto historia pewnej kobiety, która spotkała umierającego kotka na swojej drodze.


Pewnego razu wybrałam się na spacer poza miasto. Szłam polną drogą, uważając na krowie placki, w myślach przeklinając gnój rozrzucony pod nogami.

Zobaczyłam kota, który okropnie miałczał, wręcz piszczał. Był w fatalnym stanie. Na mordce miał pełno strupów, a na łapkach pełno różowych blizn. Jego sierść w wielu miejscach odpadła zostawiając czarną skórę. Miał ropę w obu oczach i potwornie piszczał. Inni ludzie widzieli jego ból, jednak przechodzili obok. Zignorowali go. Ja nie mogłam go zignorować. Podeszłam do kota i delikatnie go podniosłam.

Nie miałam pojęcia co zrobić. Teraz ludzie, którzy przeszli obok kota widzieli mnie, trzymającą biednego, zdychającego kota.
Pomyślałam, że muszę go umyć. Poszłam do znajomych, myśląc, żeby jak najszybciej udać się do łazienki. Tam umieściłam kota w starej misce.

Kot miałczał cały czas i bardzo nie podobała mu się kąpiel. Walczył ze mną, jednak był na tyle słaby, że w końcu się poddał. Umyłam go dokładnie, od ogona aż do głowy, jedynie nie umyłam jego mordki. Kot walczył i było to trudne emocjonalnie, jednak myłam go prawie dwie godziny. Cała miska była brudna od szlamu, który spłynął z kota. Jednak czułam, że powinnam była to zrobić.
Wysuszyłam go, opatuliłam w ręcznik jak niemowlę i bardzo chciałam być już w domu. Kot miałczał co jakiś czas, jednak był bardzo wyczerpany, a w końcu zasnął w moich ramionach. Udałam się do domu. Po drodze mijałam wiele osób, część z nich patrzyła na mnie dziwnie, a część udawała, że mnie nie widzi. Nie patrzyłam na nich tylko szłam pewnie do domu.

Na miejscu zdałam sobie sprawę, że powinnam jeszcze go wysuszyć, jednak miałam akurat tylko jeden jedyny ręcznik. Pomyślałam, że jeśli go użyję to już potem będę musiała go wyrzuć. Ale to nie miało dla mnie znaczenia. Przyniosłam ręcznik i dokończyłam suszenie. Położyłam kota na podłodze na miękkim kocu.

Wyglądał dużo lepiej niż poprzednio. Obok położyłam miseczkę z mlekiem, w którym rozpuściłam tabletkę z antybiotykiem. Na jego rany nałożyłam maść leczniczą i zabandażowałam. Oczyściłam też jego oczy z ropy. Na koniec zawinęłam kota delikatnie w koc, tak by w końcu mógł się wygrzać.

Kot leżał w ciszy, oddychając powoli. Poczułam, że coś zrobiłam. Byłam wściekła. Nienawidziłam tego, że ten kot musi to wszystko znosić. Nienawidziłam tego, że w tym świecie zdarzają się takie okropne historie. A ja nie mogłam nic zrobić. Rozpłakałam się.

Pod prysznicem znowu się popłakałam. Płakałam, bo ten kotek umierał a ja nie mogłam nic z tym zrobić. Zrobiłam wszystko, co mogłam. Gdy wróciłam do pokoju kot był tam gdzie go zostawiłam. Spał. Oddychał powoli. To mnie uspokoiło.
Następnego dnia kot umarł. Gdy weszłam do pokoju poczułam smród. Podeszłam do kota. Był nieruchomy i zimny jak kamień. Nie byłam zła. Rozumiałam. Umieściliśmy go w worku i pochowaliśmy go w ziemi.

Byłam szczęśliwa, poczułam ulgę. Przynajmniej mógł umrzeć w spokoju, a jego ostatnie chwile były w ciszy, w spokoju, bez bólu. Zrobiłam co mogłam. Mam nadzieję, że nigdy nie będzie musiał przechodzić przez to piekło, które znał na ziemi. Włożyłam całe serce w opiekę nad tym kotem.

Jeśli podobał Ci się ten artykuł , podziel się nim! Udostępnij na Facebooku

Wzruszające. Brak mi słów by oddać to co czuje po przeczytaniu tej historii. Jednak dobrze, że są na świecie ludzie współczujący innym

Teraz udostępniane

× Polub Podaj.to na Facebooku Już polubiłem

Nie przegap najciekawszych artykułów! Czy chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych treściach?

Nie, dziękuję Zgadzam się
x