To, co ten pies robi dla swojego człowieka, to najlepsze, co mogło go spotkać. I ma obustronne korzyści!
Stany depresyjne to coś, co może zdarzyć się każdemu z nas niezależnie od tego, jak jesteśmy silni psychicznie. Uczucie strachu, lęku, smutek i poczucie bezradności towarzyszą nam w trudnych momentach życia, a jest jeszcze gorzej, jeśli czujemy się samotni i pozostawieni samym sobie. Depresja może też się pojawić po śmierci kogoś nam bliskiego, po rozstaniu z ukochanym, po prostu w każdej sytuacji, która stawia nasze życie pod znakiem zapytania. Co wtedy robić?
Co zrobić z całą miłością, która w nas drzemie, gdy obok nie ma ukochanej osoby? Wielu z nas ma potrzebę opiekowania się innymi, chcemy czuć się komuś potrzebni. Naukowcy z Kanady udowodnili, że istnieje jedno, wspaniałe rozwiązanie problemu miłości, z którą nie wiadomo, co zrobić...
Naukowcy zebrali informacje z 44 uniwersytetów, na których przebadano osoby czujące się samotne i smutne. Część z tych osób zaczęła terapię ze zwierzętami. Istotne jest to, że te osoby miały do czynienia z psami zaledwie 45 minut tygodniowo, ale to wystarczyło! Po ośmiu tygodniach ci, którzy spędzali czas z psami, poczuli się znacznie lepiej.
Naukowcy są zgodni - posiadanie psa minimalizuje rozwój stanów depresyjnych! Właściciele czworonogów są po prostu zmuszeni do wychodzenia z nimi na spacery, nie mogą zamknąć się w czterech ścianach. Uroczy psiak sprawia, że chcąc nie chcąc jego właściciel jest "narażony" na kontakty społeczne (kto nie chciałby pogłaskać słodkiego szczeniaczka?). Psy zapełniają lukę w życiu samotnych ludzi i sprawiają, że mają na kogo przelać swoją miłość i potrzebę bycia... potrzebnymi.