logo Rzeczy które mają znaczenie, Podaj.to dalej!!

Kopnął psa nieznajomej dziewczyny. Nie wiedział, że to zmieni całe jego życie.

"To smutny dzień. To mój pierwszy dzień bez mojego najlepszego przyjaciela, który zmienił mnie nie do poznania. Wszyscy - moja dziewczyna, moja rodzina i znajomi - mówią, że odkąd go poznałem, jestem innym człowiekiem. Dla ścisłości - jestem lepszym człowiekiem. Zacznijmy jednak od początku...

Mając 18 lat byłem wybitnie głupim, zadufanym w sobie osiłkiem, któremu wydawało się, że silne mięśnie i groźna mina to wszystko, co jest potrzebne, żeby odnieść sukces, mieć poważanie wśród kolegów i podrywać dziewczyny. Tak było dopóki nie poznałem Julii, z którą jestem już prawie 5 lat. To dzięki niej poznałem też mojego najlepszego przyjaciela. Oto on:

Wiecie, nie byłem typem człowieka, który kocha zwierzęta. Były mi obojętne, zresztą wychowałem się w domu, w którym każdy był sobie raczej obojętny. Liczyły się pieniądze, koledzy i to, co powiedzą sąsiedzi.

Julka była i jest zupełnie inna. Gdy się poznaliśmy, uznała mnie za kompletnego idiotę i trudno jej się dziwić - kopnąłem jej psa. Spacerowała z nim po parku, w którym siedziałem z kolegami, a on nagle się jej wyrwał i pobiegł za kotem w moją stronę. Wiem, wiem, to było głupie, ale i ja wtedy jeszcze nie miałem kogo naśladować. Kopnąłem szczeniaka, a Julka, która dosięga mi ledwie do ramion i waży o połowę mniej, bez wahania stanęła w jego obronie. Zaczęło się źle, ale nie każda opowieść musi dobrze się zaczynać - ważne jest to, jak się kończy. A ja po kilku dniach łażenia za Julką krok w krok jak zbity pies (nie przyrównując) w końcu dostałem moją szansę. Na pewno pomogło to, że Smerf nie wiadomo dlaczego zaakceptował mnie pomimo tego, że zrobiłem mu krzywdę. To była moja pierwsza lekcja na temat psów - szybko wybaczają.

Jeśli podobał Ci się ten artykuł , podziel się nim! Udostępnij na Facebooku

Julia absolutnie uwielbia zwierzęta, a szczególnie psy. To ona powtórzyła mi zdanie, które zawsze cytował jej dziadek:

Wolę przyjaźnić się z psami niż z ludźmi. My składamy się w 70% z nienawiści, a w 30 % z miłości. Psy to 100% miłości.

Z czasem to zrozumiałem: Smerf kochał mnie tak samo, gdy byłem w dobrym, jak i w złym humorze. Za każdym razem witał mnie tak, jakbyśmy nie widzieli się przez pół roku, choć to był tylko jeden dzień. Odkąd z Julką zaczęliśmy studia i razem zamieszkaliśmy, codziennie okazywał nam swoją miłość i przywiązanie. Jak nikt poprawiał mi humor i rozbawiał swoimi wariactwami.

To Smerf nauczył mnie, że przyjaciele nigdy nie zawodzą, a do obcych lepiej nie mieć za dużo zaufania. To on nauczył mnie, że obowiązkowość to piękna cecha - pada czy nie, trzeba wyjść na spacer. To dzięki niemu doceniłem park - uwierzcie, że bieganie po parku z psem jest dużo lepsze niż jakakolwiek siłownia! Nie mam czasu na zły humor i zamykanie się w domu, bo on po prostu musi wyjść, a ja razem z nim. Z każdym krokiem powraca dobry humor...

Już nie wyobrażam sobie życia bez psa i nie zmieni tego fakt, że teraz niewyobrażalnie boli. Smerf miał raka, nie dało się nic zrobić. Po wielu przepłakanych nocach podjęliśmy z Julią trudną decyzję o uśpieniu Smerfa i, choć może zabrzmi to okrutnie, nie żałujemy. On bardzo cierpiał i to jedyne, co mogliśmy dla niego zrobić.

Teraz jeszcze nie jesteśmy na to gotowi, ale za jakiś czas przygarniemy nowego przyjaciela. Dzięki Smerfowi już wiem, że chcę odkryć w sobie jak najwięcej procent psa".

Jeśli podoba Ci się ta historia, koniecznie podziel się nią z innymi.

Teraz udostępniane

× Polub Podaj.to na Facebooku Już polubiłem

Nie przegap najciekawszych artykułów! Czy chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych treściach?

Nie, dziękuję Zgadzam się
x