logo Rzeczy które mają znaczenie, Podaj.to dalej!!

Motocykliści zjechali się pod dom chorego. Kiedy poznacie powód będziecie wzruszeni.

Jon Stanley z Indiany w USA był w ciężkim stanie, lekarze orzekli, że zostało mu tylko kilka godzin życia. Rak płuc i mózgu doprowadziły jego ciało do ruiny, lekarze nie mogli już więcej dla niego zrobić. Jego rodzina postanowiła zabrać go do domu, żeby ostatnie dni życia spędził w znajomym miejscu, w otoczeniu kochających osób.

Jon całe życie pasjonował się motocyklami. Kiedy jego przyjaciel, David Thompson dowiedział się o stanie Jona natychmiast pospieszył z wizytą. Gdy zobaczył w jakim stanie jest jego kompan łzy napłynęły mu do oczu. Od razu wiedział czego Jon pragnie przed śmiercią. Poprosił chorego, żeby wytrzymał jeszcze trochę i obiecał jak najszybciej wrócić. David wybiegł z domu Stanleyów i zgłosił się do lokalnych klubów motocyklowych.

Jeśli podobał Ci się ten artykuł , podziel się nim! Udostępnij na Facebooku

Nazajutrz ponad setka motocyklów podjechała pod dom Jona i włączyła silniki. Mężczyzna słyszał warkot przez okno i był tak szczęśliwy, że nawet uniósł dłoń w geście podziękowania. Czterech motocyklistów wyniosło Jona na zewnątrz, żeby ten mógł zobaczyć maszyny. Kilka godzin później Jon Stanley zmarł. Szczęśliwy.

Jeśli wzruszyła Was ta historia podzielcie się nią na Facebooku. Jeśli jednak wciąż nie uroniliście łzy koniecznie obejrzyjcie całą historię poniżej:

Wszystkie treści przedstawione na naszym serwisie mają jedynie wartość informacyjną i nie mogą zastąpić indywidualnej porady lekarskiej, położniczej, psychologicznej, prawniczej ani żadnej innej.

Teraz udostępniane

× Polub Podaj.to na Facebooku Już polubiłem

Nie przegap najciekawszych artykułów! Czy chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych treściach?

Nie, dziękuję Zgadzam się
x