Widzi, jak agresywny mężczyzna bije swoją partnerkę i dziecko. Czerwony z wściekłości robi coś, na co nikt się nie zdobył.
Internet ma niezaprzeczalną zaletę - pozwala głośno mówić o sprawach, które w innym przypadku raczej nie ujrzałyby światła dziennego. Jeden z użytkowników Reddita, występujący tam pod nickiem Offmychest, podzielił się tym, co mu się przydarzyło tamtego nietypowego dnia... Mężczyzna napisał:
"Jechałem do szkoły, a raczej stałem w porannym korku. Zobaczyłem po mojej prawej stronie samochód, a w nim mężczyznę, który zaczął bić siedzącą na miejscu pasażera kobietę. Okładał ją z taką siłą, że jej głowa co chwilę uderzała w szybę. Nagle ten człowiek obrócił się do tyłu i uderzył w twarz dziecko. Było samo południe, olbrzymi korek. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko, ale mimo wszystko nie tylko ja powinienem był to zauważyć. Poczerwieniałem z gniewu!
Niewiele myśląc włączyłem kierunkowskaz i ulokowałem się tuż za samochodem tego drania. Zacząłem trąbić jak szalony, żeby się zatrzymał, ale on tylko spróbował mnie zgubić. Jechałem za nim równocześnie rozmawiając z policją przez telefon.
Przekazałem im wszystko, co przyszło mi do głowy, a co mogło mieć znaczenie. Podałem numer rejestracyjny tamtego wozu i opowiedziałem, co widziałem.
Facet zatrzymał się przed wielkim centrum handlowym i biegiem uciekł z samochodu, a za nim kobieta. Dziecko zostało w środku. Widziałem czerwony ślad na twarzy tej kobiety, chłopczyk nie przestawał płakać. Z nosa leciała mu krew, twarz miał czerwoną i opuchniętą. Poczekałem przy nim na policjantów. Byłem zdenerwowany i tak, chciało mi się płakać na samo wspomnienie tego, jak ten człowiek uderzył małe dziecko. Gdy nadjechał radiowóz, jeszcze raz wszystko opowiedziałem.
Okazało się, że rodzice chłopczyka schowali się w przymierzalni w jednym ze sklepów. Przy okazji próbowali ukraść trochę ubrań i kosmetyków. Ojciec był już kilkukrotnie notowany za różne przestępstwa. Mam nadzieję, że teraz spędzi za kratkami dłuższy czas".
"Mam też nadzieję, że matka tego dziecka zrozumie, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. A kiedy myślę o tym, w jakim żyjemy społeczeństwie, czuję się źle. To dziecko nie prosiło się o pobicie. Ok, ja też wpadłem w panikę i w pierwszej chwili nie wiedziałem, co robić, ale jedyne, co się liczyło, to udzielenie pomocy temu dziecku. A potem, już w domu, mocno przytuliłem mojego własnego synka.
Dziękuję wszystkim tym, którzy utwierdzili mnie w przekonaniu, że dobrze postąpiłem. Nie bądźmy obojętni na krzywdę innych, szczególnie dzieci".
Jeśli też byście zareagowali, udostępnijcie ten post!