Dziecko zmarło od razu po urodzeniu. 10 miesięcy później cud doprowadził lekarza do łez.
Poród jest stresującą chwilą nie tylko dla przyszłych rodziców i ich bliskich, ale także dla lekarzy i pielęgniarek, którzy biorą udział w tym wyjątkowym momencie. Do porodu nie da się podejść jak do rutynowego zabiegu... Każdy jest niezapomnianym przeżyciem, a czasem i bolesnym wspomnieniem na całe życie. Tak było w przypadku narodzin Klaytona, synka Amandy i Andrew, którego odbierał doktor Bryan Hodges.
Zaledwie kilka minut po przyjściu dziecka na świat doszło do nieodwracalnej tragedii.
Noworodek zmarł na rękach lekarza, nie dało się nic zrobić. Doktor Hodges był przyzwyczajony do tego, że w tak trudnym momencie rodzice w pierwszej chwili obwiniają lekarza, ale Amanda i jej mąż tego nie zrobili, a za to dziesięć miesięcy później zupełnie zaskoczyli doktora!
Para nie wiedziała, jak otrząsnąć się z tragedii, jaką jest utrata dziecka. Widząc czekający na małego lokatora pokój, wszystkie ubranka i zabawki, postanowili niczego się nie pozbywać. Zamiast tego kilka tygodni później Amanda ponownie zaszła w ciążę. Ku zdumieniu doktora Hodgesa to jego poprosiła o odebranie drugiego porodu.
Na świecie pojawił się Karson, silny i zdrowy chłopczyk. Nie tylko rodzice Karsona nie mogli opanować łez... Doktor też nie poradził sobie z ukryciem emocji i tym sposobem powstało to wyjątkowe zdjęcie. Wcześniej razem płakali z powodu straty dziecka, teraz razem cieszyli się z nowego życia!
Chłopcu życzymy dużo zdrowia, a doktorowi Hodgesowi samych szczęśliwych chwil w pracy...
Zawsze trzeba mieć nadzieję, że będzie lepiej... Warto podać to dalej.