Dlaczego strata psa może być bardziej bolesna niż utrata człowieka, którego się kochało.
Czy ktoś z Twoich przyjaciół zwierzył Ci się, że strata psa była dla niego bardziej bolesna niż utrata jednego z członków rodziny? A może samemu to właśnie przeżyłeś.
Nasze społeczeństwo wykształca w nas uczucie wstydu za nasze uczucia. Jednak badania sugerują, że strata psa może mieć dużo boleśniejszy wydźwięk niż to się wydaje wielu ludziom.
Gdy nasz pies Czarek musiał być uśpiony, ze względu na postępujący nowotwór, mój ojciec bardzo to przeżył. Pamiętam jak wracając z pracy parkował samochód przed domem i siedział w nim, nie mając siły przekroczyć progu mieszkania. Wiedział, że gdy tylko wejdzie nikt nie skoczy na jego nogi prosząc o głaskanie. Nikt nie posika się ze szczęścia (dosłownie!). Nagle stracił przyjaciela, kogoś z kim mógł iść na "męski spacer". Gdy kilka lat później ja nie mogłam utrzymać się na nogach podczas rodzinnego pogrzebu mój ojciec mi pomógł. Przytulił mnie i był przy mnie. Nie rozumiałam wtedy, że można tak mocno przejść przez stratę psa. Teraz artykuł w Business Insiderze rzuca światło na to, że faktycznie stara psa może być bardziej bolesna od straty członka rodziny. I jest to całkiem normalne.
Bardzo ważnym argumentem jest to, że gdy umiera nasz pies nie mamy rytuałów, które mogły by nam pomóc przejść przez tę stratę. Nie ma stypy. Przyjaciele z pracy nie mówią, żebyśmy wzięli sobie kilka dni wolnego. Nie mamy okolicznościowego urlopu. Okazywanie żałoby wydaje się niestosowne. Większość ludzi oczekuje, że przejdziemy do porządku dziennego od razu. Według badań to może być jeden z czynników pogłębiających nasz smutek.
Psy pełnią też bardzo ważną rolę w życiu swoich właścicieli.
Budzą nas rano, zawsze są dla nas. Zawsze gotowe do zabawy lub pieszczot. To jest bez wątpienia największy przyjaciel człowieka. Jest nawet takie powiedzenie: "Chciałbym być takim człowiekiem, jakim mój pies myśli, że jestem". Według psychologów psy dostarczają nam bezwarunkowej miłości. Po stracie zwierzęcia czujemy pustkę. Cześć naszego życia i naszych codziennych rytuałów nagle znika.
Często do naszych bliskich zwracamy się określeniami, które moglibyśmy użyć do naszych zwierząt. "Misiaczku" i "kotku" to klasyczne przykłady. To zdaniem psychologów pokazuje jak dużą rolę odgrywają zwierzęta w naszych życiach. W końcu często traktujemy je jako część rodziny.
Strata naszego ukochanego pupila oznacza stratę czegoś więcej niż "tylko psa". To strata bezwarunkowej miłości, najlepszego przyjaciela, towarzysza. Dlatego nie czujmy się zawstydzeni, że odczuwamy żałobę.
Przeczytaj też bardzo inspirujący tekst Psy nigdy nie umierają. One śpią w twoim sercu.