Lekarze powiedzieli płaczącej ciężarnej kobiecie by usunęła ciążę. Ona trwała przy swoim i nie zgodziła się.
Wiele kobiet w ciąży zna to uczucie, gdy lekarz mówił im jedno, a one miały swoje własne przeczucie, które mówiło coś zupełnie innego. Często okazuje się, że warto słuchać instynktu. Mamy wiele podziwu dla tych kobiet, które potrafiły trzymać się swojego przeczucie i to właśnie okazywało się właściwe dla nich i dla dziecka.
Historia Sarah Wickline Hull jest właśnie taka, chociaż jest ona akurat ekstremalnym przypadkiem gdy przeczucie było lepsze od tego co mówili lekarze. Sarah opublikowała post na Facebooku w styczniu. Post, który udostępniło ponad 300 000 ludzi.
Wszystko zaczęło się gdy Sarah dowiedziała się, że jest w ciąży. To co powinno być okazją do radości okazało się dramatyczną walką o życie.
Sarah opisuje to w poście: "Ludzie mówią na temat tego, że czasami są wskazania medyczne do aborcji by uratować życie matki. Ja byłam jedną z tych matek.
Zdiagnozowano u mnie agresywny nowotwór, który odcinał dopływ powietrza w moich drogach oddechowych, gdy byłam w 20 tygodniu ciąży. Nigdy nie zapomnę gdy pierwszy lekarz, onkolog, wspomniał o aborcji. Przeszliśmy przez lata niepłodności by zajść w ciążę. Wiedziałam, że prędzej umrę, ale urodzę. Potem spotkałam innego lekarza, który wyliczył wszystkie problemy zdrowotne dziecka, jeśli nie dokonamy aborcji. Trwałam przy swoim i nie zgodziłam się. Powiedział do mnie: "Dobrze. Prawdopodobnie dojdzie do samoistnej aborcji tak czy siak". Szukałam innych lekarzy i znalazłam takich, którzy mnie wspierali. Urodziłam zdrowe dziecko w 34 tygodniu.
W maju będę świętować 10 lat odkąd pokonałam raka. Mam zdrową, piękną, mądrą i cudowną 10-letnią córeczkę, która jest żywym dowodem na to, że lekarze nie wiedzą wszystkiego.
UAKTUALNIENIE - dziękuję wszystkim, którzy czytają moją historię. Jestem oszołomiona ilością odpowiedzi, które dostałam. Próbuję przeczytać wszystkie wiadomości, ale nie daję rady odpisać każdemu kto napisał do mnie. Będę się za Was modlić!"
Na szczęście historia Sary i jej dziecka skończyła się szczęśliwie. Czekamy na Wasze komentarze - czy myślicie, że to dobrze, że matka posłuchała swojego instynktu?