Prawie zabił psa, bo wydawał mu się agresywny z racji tego, że jest pit bullem. Fifty na szczęście przeżył, ale stracił dwie łapy...
Każdy z nas słyszał wiele różnych opinii na temat tzw. niebezpiecznych ras, w tym o pit bullach. Wiele mówi się na temat ich domniemanej agresji. Zapomina się, że zwierzę samo z siebie nie atakuje, musi zostać sprowokowane lub nauczone wrogiego zachowania. I za to jesteśmy już odpowiedzialni my, ludzie.
Niektórzy mają prawdziwą obsesję na punkcie psów takich jak pit bulle. Tacy ludzie biorą sprawy w swoje ręce i robią tym psom krzywdę... Tak było w przypadku Fifty. Został postrzelony, gdy ktoś zauważył go grzebiącego w śmieciach. Fifty stracił dwie łapy i o mały włos nie przypłacił wyjątkowo brutalnego ataku własnym życiem. Na szczęście na świecie są także dobrzy ludzie, którzy zaopiekowali się rannym psem.
Właściciele pit bulla nie mogli sobie pozwolić na kosztowne operacje i utrzymanie psa wymagającego stałej opieki. Z tego powodu Fifty trafił do schroniska. Tam miał czekać go zastrzyk... W ostatniej chwili dowiedziała się o nim organizacja pomagająca skrzywdzonym zwierzętom, która znalazła mu nowy dom u Kelly Michael. Kelly to kobieta, która absolutnie nie zgadza się ze złą opinią na temat tzw. niebezpiecznych ras. Nie pomyliła się i tym razem! Fifty okazał się słodkim i spokojnym psem, choć bardzo zranionym, zarówno psychicznie, jak i fizycznie.
Ze względu na bardzo duże obrażenia, Fifty wymaga większej troski i opieki niż inne psy. W każdym razie uwaga ze strony ukochanej pani chyba bardzo mu odpowiada :)
Fifty stara się być samodzielny w ramach możliwości.