logo Rzeczy które mają znaczenie, Podaj.to dalej!!

Gordon Ramsay dostał pytanie od młodego kucharza, odpowiedź była niezwykła

Gordon Ramsay jest bardzo znanym kucharzem. Słynie z bardzo ostrego charakteru, który często przejawia się w bardzo mocnych komentarzach. Można go albo kochać albo nienawidzić. Chcieliśmy wam zaprezentować jak odpowiedział jednemu z internautów.

Z tej strony kolega po fachu, kucharz, choć mam trochę mniejsze doświadczenie niż ty. Mam do ciebie pytanie, skoro już tyle widziałeś i robiłeś. Pracuję aktualnie w kuchni Michelin, trudząc się, godzina po godzinie, dzień po dniu. Nie potrafię odnaleźć swoich nadziei i marzeń wśród tych wszystkich porcji łososia, które obieram i fasoli, którą łuskam. Kiedy po całym dniu pracy kładę się do łóżka, moje ciało aż prosi się o opiekę. Powinienem lepiej się odżywiać, przybrać trochę na wadze, przydałby mi się jakiś masaż karku i dolnego odcinka pleców. Moje życie rodzinne to jakaś pierdolona katastrofa, co zresztą może powiedzieć każdy kucharz. Jedyną namiastką ojca, jaką posiadam, jest złowroga postać paradująca koło przejścia, wyszczekująca polecenia oraz, kiedy trzeba, zjebki. Nie ma czasu słuchać o moich problemach, ponieważ wszyscy inni kucharze wokół mnie tkwią po pas w tym samym gównie, co ja. Niektórzy mieszkają w slumsach, niektórzy są narkomanami poddającymi się terapii, jeden był w więzieniu. Jest tylko jeden koleś, którego rodzice są szczęśliwym małżeństwem - to biały chłopak, który posiada kwalifikacje Cordon Bleu, pomaga w spiżarni. Czasami spoglądam przez malutkie okienko i widzę ludzi chodzących po ulicach, cieszących się z pięknej pogody, kiedy ja siedzę sobie tu, kwestionując swoje poświęcenie sztuce, obracając zapasy w chłodni, odmrażając sobie ręce; jednak lęk przed szefem kuchni nie pozwala mi wyjść na zewnątrz i się ogrzać. Kiedy wchodzi kelnerka z zebranymi brudnymi naczyniami, czasem udaje mi się zobaczyć piękną salę pełną nakarmionych i upitych na wesoło ludzi. Naprawdę wyglądają na szczęśliwych... Co jest, kurwa? Jak można być takim szczęśliwym jak nasi klienci? Mam sknerowatego ojca, który mieszka na drugim końcu planety, który co jakieś pół roku dzwoni do mnie i prosi o pieniądze. Przyjaciele, kobiety, jakiekolwiek towarzystwo - mogę o tym tylko pomarzyć. Jedyne uczucie najbliższe radości, jakie odczuwam, to te rzadkie chwile, kiedy wychodzę na salę pod koniec zmiany, żeby przynieść wszystkim kawy, a w knajpie jest wciąż kilku klientów, którzy biernie żują ciasteczka, które z takim trudem przygotowaliśmy, dbając o to, by były idealnie okrągłe i pyszne. Nagle jeden z nich przerwie rozmowę ze swoim towarzyszem, spojrzy na mnie znad swojego talerza i powie "dzięki szefie, pycha!", przez co ostatnie 14 godzin potu i łez staje się znośne. Moje pytanie brzmi: jak sobie z tym wszystkim poradziłeś? Jak sobie poradziłeś z tym całym gównem Gordon? Bo miło czasem usłyszeć "dzięki szefie". Nawet bardzo miło, czasem muszę powstrzymywać się od łez, którym następnie daję upust w zapyziałej toalecie dla personelu jak jakiś pierdolony degenerat, płacząc z powodu komplementu, ponieważ to jedyna miła rzecz, jaka mnie spotkała od kilku miesięcy. Ale "dzięki szefie" nie pomoże mojej matce w jej cierpieniu, nie pomoże jej poradzić sobie z kurwieniem się mojej siostry. "Dzięki szefie" nie sprawi, że mój ojciec nabierze ikry i ogarnie wreszcie swoje życie. "Dzięki szefie" nie pomogło twojemu bratu porzucić ćpanie i nie uratowało twojej rodziny od biedy. W szerszej perspektywie jest to w gruncie rzeczy gówno warte, wiec odpowiedz mi Gordon. Cokolwiek mi odpowiesz, wezmę to sobie do serca.

Jeśli podobał Ci się ten artykuł , podziel się nim! Udostępnij na Facebooku

Świetne pytanie. Przede wszystkim, byłem kiedyś w podobnej sytuacji, co ty, mogę więc powiedzieć, że przede wszystkim potrzebujesz przerwy. Po szkoleniu w Paryżu i wcirach, jakie dostałem w jednych z najlepszych restauracji na świecie zrobiłem sobie przerwę. Wsiadłem na pokład łodzi - zostałem prywatnym szefem kuchni na jachcie. Przez te 6-9 miesięcy mogłem się zregenerować. Poprzednio urabiałem sobie ręce do kości, tak jak ty to opisałeś. Gotowanie na tym poziomie to ciężka robota, ale się nie poddawaj. Bądź ze sobą szczery i zrób sobie miesiąc przerwy. Jeśli jest jedna rzecz, którą staram się wpoić moim uczniom, to żeby pracowali ciężko i nie tracili marzeń. Oto co jest najważniejsze w gotowaniu - może i nie masz w tej chwili tak dobrej pracy jak ja tutaj w Atlantic City, ale możesz wciąż podróżować po świecie i znaleźć pracę w kuchni, jednocześnie mając trochę wolnego czasu. Radzę więc, żebyś tego spróbował, daj sobie na wstrzymanie na miesiąc, po czym zacznij z powrotem, za jakieś 4 czy 5 tygodni. Posłuchaj, jeśli przyślesz mi swoje CV, mógłbym wkręcić cię do którejś z restauracji jako praktykanta. Jeśli chcesz zobaczyć coś innego, a jednocześnie upewnić się, że nie zboczysz na złe tory, wzbudzić sobie wyższy poziom zainteresowania sztuką kulinarną. Nigdy się nie poddawaj, ale też nie bój się zrobić sobie przerwę. Ja tak zrobiłem, pojeździłem po świecie, byłem na Sardynii, Sycylii, bawiłem się świetnie. Z moich podróży wyniosłem przeświadczenie, że to, co mogłem zrobić w 1 godzinę na łodzi poprzednio robiłem w 14-15 w profesjonalnej kuchni. To najlepszy sprawdzian dla tego, czego się już nauczyłeś - wejście do nowego miejsca pracy. Pokaże ci to, jaki jesteś silny.

Teraz udostępniane

× Polub Podaj.to na Facebooku Już polubiłem

Nie przegap najciekawszych artykułów! Czy chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych treściach?

Nie, dziękuję Zgadzam się
x