Umiera pielęgniarka, która była przez 40 lat w śpiączce po brutalnym gwałcie!
Osiemnastego maja zmarła Aruna Shanbaug. Jej historia poruszyła Indiami, ale o dziwo nie tyle ze względu na brutalny gwałt, którego padła ofiarą, co przez problem eutanazji...
Według raportu CNN w ciągu ostatnich czterdziestu lat sytuacja tylko ulegała pogorszeniu. Liczba gwałtów wzrosła aż dziewięciokrotnie i żadna kobieta nie może czuć się bezpiecznie. Aruna została zaatakowana w szanowanym miejscu publicznym... Nikt jej nie pomógł.
W 1973 roku wówczas 25-letnia Aruna jak zwykle wybrała się do pracy. Była pielęgniarką w szpitalu. Inny pracownik w biały dzień zaciągnął ją do piwnicy, zaczął dusić metalowym łańcuchem, a następnie brutalnie zgwałcił. Młoda kobieta już nie odzyskała świadomości - jej mózg został trwale uszkodzony. A sprawca? No cóż, trafił do więzienia tylko na 7 lat i to wcale nie za gwałt! Nawet go o to nie oskarżyli. Wyrok dotyczył próby morderstwa i kradzieży. Pominięcie gwałtu było ewidentnym przyzwoleniem społecznym na tego typu zwyrodniałe sytuacje. Wystarczy wspomnieć młodą studentkę, która niedawno zmarła na skutek zbiorowego gwałtu w autobusie. Wyobraźcie sobie, że szacunkowo 25% mężczyzn zamieszkujących Indie (czyli mniej więcej 58 mln) przynajmniej raz zgwałci kobietę, bo w tamtym kraju panuje taka tradycja i mężczyźni uważają, że mają do tego prawo...
Zdumiewające jest to, że nawet znane osoby, jak pisarka Pinki Virani, nie tyle walczą z przyzwoleniem na gwałty, co... o eutanazję. Virani od prawie trzydziestu lat starała się o zgodę na odsunięcie Aruni od aparatury podtrzymującej życie, zapominając, dlaczego kobieta znalazła się na początku swojego dorosłego życia w takim stanie.
Nie tylko miejscowe kobiety mają czego się bać. Coraz częściej ofiarą gwałtów padają turystki. I nie pomaga nic - ani protesty na ulicach ani surowsze kary. Zdaje się, że póki tamtejsi mężczyźni nie zmienią swojego podejścia do płci przeciwnej, podróże do Indii nie są wskazane. A może któraś z Was tam była i ma odmienne zdanie? Czekamy na komentarze!