Czarna plama na nodze była wskazówką, której nikt nie zrozumiał. Chłopiec zmarł 2 tygodnie później.
W 2014 roku, Keith Pierce obchodził 10 urodziny. Zjadł tort, bawił się z kolegami i cieszył się z otrzymanych prezentów. Jego rodzina opisuje go jako energicznego i wesołego chłopca. Myśleli, że czeka go kariera sportowca...
Jednak miesiąc po urodzinach stało się coś, co przekreśliło wszelkie plany i marzenia. Lewa noga chłopca zaczęła puchnąć. Jego rodzice kilkukrotnie szukali pomocy u lekarza, ale jego stan się tylko pogarszał.
Gdy na jego nodze pojawił się dziwne czarne znamię, lekarz wykluczył raka jako przyczynę złego stanu dziecka.
Wszyscy, którzy znali małego Kitha, zgodnie określali go jako fantastyczne dziecko. Jego pasją był sport, z którym wiązał przyszłość.
Gdy jego noga zaczęła puchnąć, rodzice nie zignorowali tego faktu. Natychmiast udali się z nim do lekarza. Niestety nie udało mu się w porę odkryć przyczyny.
Gdy po kilku dniach noga zaczęła go boleć jeszcze bardziej, rodzice pojechali z nim na pogotowie.
Na opuchliźnie pokazała się dziwna ciemna plama. Wyglądało to jak ślad po ukąszeniu - powiedziała mama Kitha, Mandy. Od razu pomyślałam, że mógł to być ślad po ataku pająka.
Lekarze jednak myśleli, że to rak. Zignorowali więc uwagę matki. Podali mu za to ogromną ilość antybiotyków.
Dwa dni później jego ciało zaatakowała sepsa. Lekarze musieli przeprowadzić operację, z której chłopiec już się nie wybudził.
Sekcja wykazała, że przyczyną śmierci Kitha była sepsa, będąca skutkiem ukąszenia przez jadowitego pająka.
