Pochowali swojego syna, a gdy ponownie przyjechali na cmentarz, nie mogli uwierzyć własnym oczom...
Rachel i Raymond Villasenor z Texasu przeżyli największą tragedię, jaka może spotkać rodziców - śmierć własnego dziecka. Dla rodzica nie ma znaczenia to, czy ich syn miał dziesięć czy trzydzieści lat, ból jest równie silny. Okazało się, że nie tylko oni bardzo tęsknią za Josephem...
Joseph zmarł w wypadku samochodowym mając 36 lat. Jego rodzice nie potrafili wyjaśnić, dlaczego przy jego grobie rośnie świeża, zielona trawa podczas gdy wszędzie wokół widać tylko pożółkłe, smutne pozostałości. Tajemnica została rozwiązana po rozmowie z siostrą Josepha. Dziewczyna siedziała zapłakana przy grobie, gdy zbliżył się do niej pewien pan...
Jake Reissing od roku jest wdowcem i codziennie przychodzi podlewać trawę przy grobie żony. Gdy zauważył płaczącą siostrę tragicznie zmarłego Josepha, podszedł do niej. Zaczęli rozmawiać i ostatecznie Jake obiecał sobie dbać także o grób Josepha.
Rachel i Raymond nie kryli łez wdzięczności. Powiedzieli, że to niesamowite, że zupełnie obcy człowiek poświęca tyle energii, by dbać o grób nieznajomego. Rodzice Josepha pracują, nie mogą więc przyjeżdżać na cmentarz codziennie, ale mogą być spokojni - dzień w dzień ktoś odwiedza ich syna.