logo Rzeczy które mają znaczenie, Podaj.to dalej!!

Myślicie, że jeśli zostawicie śpiące dziecko na 10 minut same, nic się nie stanie? W takim razie przeczytajcie te historie...

Bycie rodzicem jest najbardziej odpowiedzialną pracą, jaką można sobie wyobrazić. Dla kogoś, kto nie ma dziecka, być może wyda się to przesadą, ale dziecka nie można zostawić bez opieki nawet na kilka minut i mamy nadzieję, że te krótkie opowiadania uświadomią to każdemu, kto uważa, że nic się nie stanie w ciągu tych 5-10 minut, gdy będą poza domem. Być może rzeczywiście nic się nie wydarzy, ale co jeśli jednak będzie tak, jak w historiach, które za chwilę poznacie?

Magda nie mogła nadziwić się, skąd jej córeczka miała tyle energii! Majka potrafiła obudzić się o 6 rano, bawić się bez przerwy kilka godzin, a potem z trudem udało się ją zapędzić do łóżeczka na chociaż godzinną drzemkę. A Magda naprawdę potrzebowała mieć godzinę tylko dla siebie. Jej mąż całymi dniami pracował, a ona spędzała ten czas w domu z dzieckiem. Gdy mała spała, próbowała chociaż trochę o siebie zadbać, choć generalnie kończyło się na tym, że sprzątała lub na ostatnią chwilę gotowała obiad.

Tamtego dnia postanowiła wyskoczyć na chwilę do sklepu. Łukasz tyle razy wspominał, że ma ochotę na czerwony barszczyk, więc chciała sprawić mu przyjemność. A barszczyk bez uszek to jakoś tak nie bardzo, prawda? Zajrzała do pokoju Mai - spała w najlepsze, ale z doświadczenia wiedziała, że niedługo obudzi się, znowu pełna energii i gotowa do brojenia. Szybko ubrała płaszcz i kozaki na dres (szkoda czasu na przebieranie się) i pobiegła do sklepu. O tej godzinie nie powinno być kolejek, a ona przecież chciała kupić tylko jedną rzecz.

W tym czasie Maja obudziła się. Jej rodzice chyba nawet nie domyślali się, że ich dziecko jest naprawdę sprytne i rezolutne. Maja wstała z łóżeczka, a że w jej mniemaniu była już dużą dziewczynką, postanowiła obejść całe mieszkanie w poszukiwaniu mamy, bo przecież mama ZAWSZE jest w domu! Tym razem nie mogła jej nigdzie znaleźć, choć sprawdziła pod łóżkiem w sypialni rodziców i w łazience. Myśląc, że to nowa zabawa, wbiegła do salonu, przy okazji potykając się o odkurzacz, który jej mama zapomniała schować wychodząc do sklepu. Maja upadła uderzając główką o kant fotela. Z rozbitego czoła trysnęła krew. Dopiero teraz Maja zaczęła się bać. A co, jeśli nie znajdzie mamy?!

Magda powinna była wrócić już kilka minut temu i zaczęła się denerwować. Jak na złość kolejka była długa, a do tego kasjerka ruszała się jak mucha w smole. Magda doskonale wiedziała, że Majka ma przeróżne pomysły. Nie mogła się zdecydować, czy wyjść ze sklepu bez tych nieszczęsnych uszek czy poczekać jeszcze kilka minut w kolejce. Wybrała trzecią opcję - zapytała stojącą przed nią starszą panią, czy mogłaby zapłacić za uszka i biec do córeczki, bo została sama. Ludzie na szczęście byli mili - przepuścili Magdę. Uszczęśliwiona podziękowała im, zapłaciła i wybiegła ze sklepu. Przebiegając przez pasy na czerwonym (przecież bardzo się spieszyła) nawet nie zauważyła wyjeżdżającego zza rogu auta. Kierowca nie miał szans zahamować, zresztą jechał za szybko. Gapie od razu zadzwonili po karetkę, ale nie wiedzieli, kogo poinformować o wypadku. Młoda kobieta nie miała przy sobie telefonu ani dokumentów - przecież wyskoczyła do sklepu tylko po jedną rzecz...

Jeśli podobał Ci się ten artykuł , podziel się nim! Udostępnij na Facebooku

Alicja i Michał byli bardzo dumni ze swoich dzieci. Podczas gdy inni rodzice narzekali na nieprzespane noce, ciągły płacz i kolki ich dzieci, Amelka i Antoś po prostu grzecznie spali, a do tego starsza Amelka zawsze chętnie pomagała w opiece nad braciszkiem. Alicja wiedziała, że jej córeczka jest wyjątkowo odpowiedzialną kilkulatką, dlatego gdy musiała wyjść na chwilę na pocztę, spokojnie zostawiła śpiącego Antosia pod opieką siostry. Zresztą, co to za opieka? Poprosiła Amelię, by nie dotykała braciszka, tylko pilnowała go, czy grzecznie śpi. Już wiele razy Alicja zostawiała Antosia ze starszą siostrą i nic się nie działo, a dziewczynka pękała z dumy, że opiekuje się noworodkiem.

Dzieci były same dopiero 10 minut. Amelia oglądała bajkę, a Antoś spał. Dziewczynka zdziwiła się, gdy jej brat nagle zaczął płakać. Nie wiedziała, co robić, bo przecież mama zabroniła jej dotykać Antka, no ale tak bardzo płakał... Zaczęła intensywnie zastanawiać się, dlaczego ona sama płakała: gdy coś ją bolało albo gdy była głodna lub zmęczona... Antoś nie mógł być zmęczony, skoro spał. Nie łapał się za brzuch, więc na pewno nic go nie bolało (ona zawsze trzymała się za brzuszek). W takim razie po prostu był głodny...

Pobiegła do kuchni i zobaczyła, że na stole były już usmażone na obiad ryby. Ładnie pachniały, więc stanęła na krześle, złapała jeden kawałek i pobiegła nakarmić brata. W pokoju Antka też musiała stanąć na krześle, żeby wkładać mu do buzi kawałek po kawałku. Ości zaczęły dławić chłopczyka, ale niczego nieświadoma siostra dalej go karmiła. Była z siebie dumna, bo Antek w końcu przestał płakać...

W rodzinie Marty był jeden zwyczaj - dzieci zawsze machały na do widzenia tacie, gdy ten wychodził do pracy. Gdy starszy syn podrósł, zaczął jeździć razem z ojcem - Paweł podrzucał go do szkoły i dalej jechał do pracy. Młodszy Maciuś przejął obowiązki po starszym bracie i razem z mamą zawsze machał tacie i Przemkowi na do widzenia.

Marta nawet nie domyślała się, że jej trzyletni syn tak dobrze zapamięta ten zwyczaj... Gdy zadzwonił do niej kurier z informacją, że nie może wjechać na jej ulicę ze względu na roboty drogowe, powiedziała mu, żeby nie szukał drugiego dojazdu. Ubrała płaszcz i buty i wybiegła z domu po paczkę. Po co kurier miał błądzić między uliczkami, skoro mogła odebrać paczkę i gotowe. Nie wiedziała, że Maciek postanowi pomachać jej na do widzenia. Trzylatek zaczął majstrować przy klamce i był z siebie bardzo dumny, bo okno uchyliło się. Stał już na parapecie (fotel był blisko okna, inaczej miałby duży problem z pomachaniem mamusi na do widzenia). Nagle stracił równowagę i runął przez uchylone okno.

Gdy Marta dosłownie po 5 minutach wróciła do domu, wpadła w panikę - Maciek leżał na trawniku, jego ramię było wygięte pod dziwnym kątem, a on sam miał olbrzymi siniec na czole. I tak powinna dziękować Bogu, że nie doszło do tragedii...

Teraz udostępniane

× Polub Podaj.to na Facebooku Już polubiłem

Nie przegap najciekawszych artykułów! Czy chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych treściach?

Nie, dziękuję Zgadzam się
x