Gdy ratownicy przyjechali do kobiety, która spadła z mostu, nie spodziewali się, że nie będzie sama... To, co znaleźli pod jej ciałem, zdumiewa!
Jennifer Duncan ma zaledwie 23 lata, a to zdaniem wielu nieodpowiedni wiek na bycie matką. Ona udowodniła jednak, że w byciu matką nie chodzi o liczby, ale o instynkt i prawdziwą miłość. Jennifer uratowała życie swojemu maleńkiemu synkowi prawie tracąc przy tym swoje własne.
Jennifer, jak każdego dnia, przejeżdżała przez most łączący obie części jej rodzinnego miasta, by zostawić swojego mniej więcej rocznego synka Daniela w żłobku i jechać dalej do pracy. Tym razem miała jednak małą stłuczkę. Postanowiła wysiąść z auta z dzieckiem w ramionach i poczekać na służby gdzieś z dala od trąbiących kierowców, którzy doprowadzali Daniela do płaczu. Wtedy doszło do prawdziwego wypadku...
Wszystko wydarzyło się w przeciągu kilkunastu sekund - jeden z kierowców nie zauważył w porę zamieszania na drodze, zahamował za późno i uderzył w stojący samochód, a ten popchnął Jennifer i jej synka na barierkę. Spadli z mostu. Mowa o prawie 10 metrach!
Gdy na miejsce przyjechały służby ratownicze, nie wierzyli własnym oczom - Jennifer utworzyła z własnego ciała coś w rodzaju "żywego pancerza", by uchronić synka. Tak szczelnie ukryła go w ramionach, że chłopczyk doznał tylko kilku zadrapań, co graniczy z cudem! Całość uderzenia przyjęła na siebie jego mama.
Jennifer złamała miednicę, dziewięć kości kręgosłupa, połamała nogi i żebra. Ostatecznie, musieli jej amputować jedną z nóg. Młoda matka spędziła w szpitalu dwa miesiące, w czasie których przeszła łącznie 14 zabiegów. Teraz uczy się chodzić z protezą. Jennifer, której całe życie uległo drastycznej zmianie po wypadku, powiedziała: