Miała wybrać czy jej ojciec ma iść do więzienia czy też ona ma poślubić obleśnego starucha... Nie zgadniesz co zrobiła!
Córka rolnika włożyła rękę do sakiewki i bez oglądania kamyka upuściła go na drogę usłaną innymi kamykami. W ten sposób kamyk, który wyciągnęła zaginął pośród setek innych kamyków. Dziewczyna szybko udała, że był to przypadek mówiąc: "Oj, ale ze mnie niezdara!". Po czym dodała: "Ale przecież nie szkodzi. Możemy zobaczyć jaki kamyk został w sakiewce, w ten sposób będziemy wiedzieć, jaki kolor miał kamyk, który wyciągnęłam jako pierwszy".
Ponieważ w sakiewce były dwa czarne kamyki, pozostały kamyk musiał być czarny, więc dziewczyna stwierdziła, że pierwszy kamyk, który wylosowała, musiał być biały. A ponieważ wiedziała, że bogacz nie zhańbi swojego honoru przyznając się do oszustwa, będzie musiał się z nią zgodzić. W ten sposób dziewczyna wybrnęła z potencjalnie fatalnej dla siebie sytuacji.
Jaki z tego morał? Większość najtrudniejszych sytuacji ma wyjście. Jednak czasem nie jest ono oczywiste.
Mamy nadzieję, że jeśli staniesz w życiu przed trudnym problemem, przypomnisz sobie tę historię i spróbujesz znaleźć właściwe (a czasem zaskakujące) rozwiązanie.