Umarła w czasie swojego 7. porodu. Kiedy zakończył się pogrzeb, noworodek trafił w ręce nieznajomej kobiety...
Już tydzień po powrocie do domu Emilie kupiła bilet powrotny do Ugandy. Spędziła tam kolejne pięć miesięcy, ale musiała wracać do domu z powodu braku pieniędzy... Znalazła pracę w szkole chcąc zarobić na powrót do Ugandy. Jej chłopak tym razem ostro się przeciwstawił tym planom, więc... zerwała z nim. Liczył się tylko mały Adam.
Emilie wciąż walczy z biurokracją - chce adoptować Adama. Pomogli jej ludzie z całego świata, dzięki nim uzbierała już 35 tysięcy dolarów. Dzięki pieniądzom jej marzenie o zostaniu mamą chłopczyka już prawie się spełniło.
Jeszcze trochę i Emilie będzie mogła legalnie zabrać Adama do swojego kraju. Poświęciła wszystko, by adoptować tego malca, więc gorąco trzymamy kciuki, żeby mogli już być razem!
Inspirująca historia, którą warto podzielić się z innymi.