Papuga znalazła się na komisariacie. Policjanci nie wiedzieli, co z nią zrobić aż do momentu, w którym... zaczęła mówić.
Do nietypowej sytuacji doszło w Tokio, gdzie do pokoju hotelowego wleciała... papużka. Gość hotelowy widząc czyste, zadbane piórka ptaka nie miał wątpliwości, że nie chodzi o mieszkańca ulicy. Niebieska papużka najwyraźniej komuś uciekła. Na wszelki wypadek ptak został zaniesiony na policję, ale na tym nie koniec problemów...
Policjanci nie potrafili znaleźć właściciela papugi. Po kilku dniach funkcjonariusze mieli już zrezygnować z poszukiwań, gdy papuga (najwyraźniej przeczuwając, na co się zanosi), postanowiła mówić... I to całkiem dosłownie!
Ku ogólnemu zdumieniu, papuga wyraźnie powiedziała, gdzie i u kogo mieszka: Hashimoto, Sagamihara, Tokio. Papuga wyrecytowała też numer telefonu. Policjanci uznali, że warto zadzwonić pod wskazany adres. Telefon odebrała 64-latka, właścicielka ptaka.
Okazało się, że Piko, jak się nazywa papuga, uciekł z domu, gdy kobieta była zajęta sprzątaniem.
Właścicielka papugi, przyzwyczajona do jej ucieczek, na wszelki wypadek nauczyła ją adresu i numeru telefonu. Jak widać, nauka nie poszła w las! ;)