9-latek chory na nowotwór poznał swoją siostrzyczkę tuż przed śmiercią. Jedno zdanie, które jej powiedział, złamało serce jego rodzicom.
Żaden rodzic nie boi się niczego tak bardzo, jak poważnej choroby swojego dziecka. Świadomość, że nasze dziecko cierpi, jest nie do zniesienia i aż za dobrze wiedzą o tym rodzice 9-letniego Baileya, który latem 2016 roku zaczął chorować... Początkowo jego rodzice myśleli, że to silne przeziębienie, a lekarz przepisał chłopcu antybiotyk - w płucach zalegała mu flegma. To jednak nie pomogło i ostatecznie chłopiec trafił do szpitala. Tam lekarze odkryli bolesną prawdę.
Lee i Rachel dowiedzieli się, że ich synek choruje na chłoniaka Hodgkina, czyli ziarnicę złośliwą. To złośliwy nowotwór układu chłonnego... Początkowo wszyscy byli dobrej myśli - Bailey pomyślnie przeszedł chemioterapię, a po kilku miesiącach mógł opuścić szpital i wrócić do domu. Bailey znowu chodził do szkoły i wydawało się, że na dobre wygrał z nowotworem, ale niestety... Choroba zaatakowała ponownie i tym razem nie odpuściła. Pojawiły się przerzuty na wątrobie, w płucach i żołądku. Ku rozpaczy rodziny, lekarze dawali Baileyowi kilka tygodni życia. Był kwiecień, a mały pacjent uparł się, że doczeka narodzin siostrzyczki. Poród był przewidziany na listopad.
Bailey dzień w dzień przyjmował leki przeciwbólowe i dzielnie walczył o to, by doczekać spotkania z siostrą. Pomimo rokowań lekarzy, dopiął swego! To on wybrał imię dla dziewczynki - Mille.
Bailey starał się jak najdłużej być z rodziną, ale ostatecznie poddał się 24. grudnia o 11.45. Przed śmiercią powiedział małej Mille:
"Chcę zostać, ale już muszę iść gdzie indziej i zamienić się w twojego anioła stróża".
Mille może być pewna, że czuwa nad nią ktoś, kto bardzo ją kocha...