Po śmierci swojej pani sunia zrobiła coś, co poruszyło całą jej rodzinę.
Telma Maria Nieto przygarnęła sunię o imieniu Belinha, gdy ta była jeszcze szczeniaczkiem. Były nierozłączne przez cztery lata. Cała rodzina Telmy przyzwyczaiła się do tego, że gdzie by się nie pojawiła ich matka, babcia i ciocia, tam towarzyszyła jej Belinha. Suni nie mogło zabraknąć też na pogrzebie ukochanej pani...
Kilka miesięcy temu u Telmy Marii zdiagnozowano groźny nowotwór. Było za późno na leczenie... Chora nie traciła dobrego humoru żartując, że Belinha jest jej najlepszą pielęgniarką. Dzięki suni miała wiele powodów do uśmiechu nawet wtedy, gdy wiedziała, że to już koniec.
Rodzina i przyjaciele kobiety doskonale wiedzieli, ile dla niej znaczyła przyjaźń z Belinhą, dlatego nikt nie protestował, gdy po śmierci Telmy Marii jej podopieczna brała udział w czuwaniu, a potem w pogrzebie...
Na drugiej stronie zobaczycie poruszające zdjęcia Belinhy.