Rodzice opłakują swojego 12-letniego synka - zginął przez znęcanie się nad nim w szkole.
Dzieciństwo i czas spędzony w szkole powinny kojarzyć się jedynie z radością, beztroską, ciekawymi lekcjami oraz szkolnym życiem wypełnionym niewinnymi atrakcjami, ale tak nie było w przypadku 12-letniego Andrew Leacha. 6.marca 2018 roku Andrew odebrał sobie życie wieszając się w garażu. Znalazł go jego 16-letni brat. Jak doszło do tej tragedii i jakim cudem nie udało się jej zapobiec?!
Rodzice zmarłego chłopca, Matt i Cheryl Hudsonowie, opowiadają, że wielokrotnie zgłaszali w szkole fakt, że inne dzieci zastraszają Andrew. Chłopiec był nazywany "brzydkim, grubym, bezużytecznym", pomijając jeszcze gorsze wyzwiska, których Andrew nasłuchał się po tym, jak w jego klasie padło podejrzenie, że jest biseksualny.
Andrew uczęszczał do szkoły w Southaven (USA), ale szczerze nie znosił tam chodzić. Doszło nawet do tego, że chłopcy w jego wieku grozili mu śmiercią! Niestety, dyrekcja i nauczyciele nie pomogli Andrew, który był prześladowany na każdym kroku. Bał się nawet wyjść sam do toalety. 6. marca Andrew nie wytrzymał psychicznie... Powiesił się zostawiając rodzinie pożegnalny list.
Na drugiej stronie przeczytacie, jakim chłopcem był Andrew, a także jak uniknąć tragicznej sytuacji. Rodzina Andrew też zawiniła - problemu znęcania się nie można bagatelizować.