Jej biologiczni rodzice nie mogli znieść tego, że umiera na ich oczach... Na szczęście TA kobieta miała w sobie siłę, by być z nią do samego końca...
Cała rodzina poparła pomysł Cori, a Mark pokochał Emmalynn jak własne dziecko.
Cori wzięła urlop, by zaopiekować się chorym dzieckiem. Miała też duże wsparcie w mężu i dzieciach.
Jonathan, najstarszy z rodzeństwa, chętnie zabierał nową siostrzyczkę na spacery. Wszyscy wiedzieli, że Emmalynn nie będzie dane spędzić z nimi dużo czasu, ale starali się jak mogli, by umilić jej ostatnie dni.