Gdy 11-miesięczny chłopczyk trafił do szpitala, nie dawali mu szans. Zmarł, a jego mama wyjawiła, dlaczego doszło do tragedii.
Podstawowym obowiązkiem rodziców jest dać swoim dzieciom dużo miłości i zapewnić im bezpieczeństwo. Niestety, często nie jesteśmy świadomi, jak to zrobić, szczególnie jeśli chodzi o podróżowanie samochodem.
Boleśnie przekonała się o tym Amerykanka Holly Wagner, która feralnego dnia jechała samochodem razem ze swoimi synkami, 3-letnim Connorem i 11-miesięcznym Cameronem. Holly prowadziła, a jej dzieci siedziały z tyłu w fotelikach. Na miejscu pasażera siedział jej partner. Niestety, kobieta przeoczyła znak stopu i chociaż zahamowała, było już za późno - wjechała w inny pojazd. Jej ukochany i starszy synek trafili do szpitala w ciężkim stanie, ale najbardziej ucierpiał niespełna roczny Cameron.
W chwili zderzenia doszło do uszkodzenia zapięcia pasów w foteliku i chłopczyk dosłownie wyleciał z samochodu... Cała rodzina znalazła się w szpitalu, ale dni Camerona były policzone.
11-miesięczne dziecko nie przeżyło. To była tragedia dla całej rodziny, ale na tym nie koniec dramatu. Holly musiała korzystać z pomocy psychologa, by pogodzić się z faktem, że śmierci Camerona można było uniknąć i nie chodzi tylko o zatrzymanie się na widok znaku STOP.
Na następnej stronie dowiecie się, jakie zdaniem policji Holly popełniła błędy i, być może, uchronicie dzięki temu Wasze dzieci.