Umierający król zapytał każdą ze swoich 4 żon o to, czy będzie mu towarzyszyć w życiu po śmierci. Ich odpowiedzi dały mu do myślenia. I nam też...
Dawno, dawno temu żył sobie król, który miał cztery żony. Ze wszystkich najbardziej kochał swoją ostatnią żonę, najpiękniejszą i najwytworniejszą. To jej dawał droższe prezenty i bardziej się dla niej starał.
Trzecią żonę również kochał i ze względu na jej inteligencję, to ją najczęściej zabierał w oficjalne podróże do sąsiednich krajów. Po cichu bał się trochę, że w końcu opuści go dla innego...
Drugą żonę traktował jak swojego przyjaciela, była jego powiernikiem, zawsze po jego stronie. To ona mu doradzała w trudnych kwestiach i pocieszała.
Pierwszą żonę kochał najmniej, choć ze wszystkich żon to ona darzyła go najcieplejszym uczuciem. To ona pomagała mu zbudować imperium, zawsze była przy nim, a mimo to on wolał towarzystwo innych kobiet.
W życiu nic nie trwa wiecznie i w końcu przekonał się o tym nawet sam król, który poważnie zachorował. Zostało mu zaledwie kilka dni życia, a wtedy naszła go nieprzyjemna refleksja... "Teraz mam cztery małżonki, ale po śmierci zostanę zupełnie sam. Chciałbym, by na drugim świecie towarzyszyła mi chociaż jedna z nich"... Zaczął więc rozmawiać z każdą z osobna.
Najpierw zaprosił do siebie najmłodszą z żon, tą, którą darzył gorącym uczuciem, i powiedział:
"Kocham cię bardziej niż pozostałe żony i zawsze ci to okazywałem wręczając najlepsze prezenty i najdroższe kosztowności. Zawsze szczególnie o ciebie dbałem, ale teraz to ja jestem poważnie chory. Chcę ciebie zapytać, czy jesteś gotowa towarzyszyć mi w drodze i spędzić ze mną wieczność".
Młoda dziewczyna spojrzała na niego ze zdumieniem i powiedziała krótko:
"Musiałabym być szalona".
Po czym wyszła i już nie widział jej aż do śmierci.
Odpowiedź młodej żony bardzo go zabolała, ale nie stracił nadziei, że w takim razie trzecia zostanie jego towarzyszką w wieczności. Poprosił ją do swojej sypialni i powiedział:
"Kochałem cię całe moje życie, które właśnie dobiega końca. Czy jesteś gotowa towarzyszyć mi na drugim świecie?"
Kobieta spojrzała na niego zimno i odpowiedziała:
"Oczywiście, że nie! Jestem jeszcze młoda. Wolę ponownie wyjść za mąż".
Król czuł, jak serce pęka mu z żalu, ale wciąż nie tracił nadziei. Poprosił o rozmowę drugą żonę:
"Zawsze, gdy ciebie potrzebowałem, byłaś przy mnie z gotową radą. Teraz też chcę o coś poprosić - towarzysz mi w wieczności".
"Tym razem nie mogę ci pomóc, ale obiecuję zadbać o godny pogrzeb dla ciebie".
Na następnej stronie znajdziecie zaskakującą wypowiedź pierwszej żony, choć król nawet nie zapytał ją o zdanie...