Jadąc na urlop na Gran Canarię nie spodziewali się, że na plaży czeka na nich takie zagrożenie!
Wyspy Kanaryjskie przyciągają tłumy turystów. Zadbane plaże, ciepła woda, luksusowe kurorty - to wszystko sprawia, że ludzie chętnie oszczędzają na wakacje w tak pięknym miejscu. Jak to jednak w raju bywa, tak i na Gran Canarii ukrywa się jakiś niebezpieczny wąż, a raczej... żeglarz portugalski. O tym, jak jest groźny, przekonuje 65-letnia Szwedka Solveig Kronlund, emerytowana pielęgniarka.
Kobieta co roku jeździ wraz z mężem w to samo miejsce, do kurortu "Playa Ingles". To dlatego pielęgniarka zauważyła, jak niebezpiecznie wzrosła ilość żywłogi, czyli żeglarza portugalskiego. Spacerujący po plaży turyści i bawiące się dzieci nie mają bladego pojęcia o tym, że ten mocno parzący gatunek jest niebezpieczny nawet martwy!
Szwedka apeluje do wszystkich rodziców, by ostrzegli swoje dzieci przed niebieskimi czy niebiesko-fioletowymi stworzonkami wyrzucanymi przez wodę na plażę. Pod żadnym pozorem nie wolno dotykać ich macek, ponieważ to wywołuje bardzo silne poparzenia skóry.
Lepiej zawczasu ostrzec dzieci, by z ciekawości nie dotknęły dziwnego żyjątka. Sami też uważajmy na to, czy przypadkiem zaraz nie nadepniemy niebezpiecznego parzydełkowca. Chyba nikt nie chce, by wymarzony urlop zamienił się w bolesny pobyt w szpitalu.
Znajomi planują urlop nad morzem? Na wszelki wypadek pokażcie im ten artykuł.